Strona główna
nr 3 (5), 1999


Recenzja

Żydzi i goje

Chodzi tu o pracę "Żydowskie dzieje i religia: Żydzi i goje - XXX wieków historii&qCzy to możliwe, by książka napisana z pozycji zdecydowanie antynacjonalistycznych i antyreligijnych, kolportowana była przez endeckie księgarnie? Tak - gdy rzecz dotyczy Żydów. uot;. Napisał ją Izrael Szahak - Żyd z Izraela, emerytowany profesor chemii, zagorzały przeciwnik judaizmu i syjonizmu (które krytykuje z pozycji lewicowo-liberalnych). Przeczytałem jego dzieło z ogromnym zaciekawieniem, pozostawiło mnie ono jednak z mieszanymi uczuciami. To mniej więcej coś takiego, jak historia Polski napisana przez Urbana. Oprócz zdrowego krytycyzmu i śmiałego rewidowania mitów znajdujemy tu przesadę i tendencyjność. Z żydowskiej historii, religii i kultury wybierane są tylko czarne karty, które mają służyć ilustracji założonej tezy.

Zdaniem Szahaka religia żydowska opiera się na bezkompromisowej wrogości wobec wszystkich gojim (nie-Żydów) a postawę tą reprezentuje też wielu Żydów świeckich, z lewicowcami włącznie. Etyka Talmudu ma być etyką plemienną, zobowiązującą Żydów do czynienia dobra tylko wobec swych współplemieńców; wszystkie problemy rozpatruje ona z punktu widzenia interesu żydowskiego. Szahak cytuje tu np. teksty religijne zakazujące ratowania życia gojom, chyba że nieudzielenie pomocy mogłoby przynieść szkodę Żydom. W stosunku do Karaitów zakaz ten jest absolutny, gdyż nic nam z ich strony nie zagraża, obawa przed ich wrogością nie ma żadnych podstaw ("Hochmat Szlomo").

Nie sposób nie zgodzić się z Szahakiem, gdy krytykuje on wyrachowany egoizm czy podwójne standardy stosowane wobec Żydów i gojów a wyrastające z idei "narodu wybranego". Konsekwencją tego jest chociażby terror i dyskryminacja wobec Palestyńczyków. Szokujący był tu dla mnie zwłaszcza rozdział "Morderstwo i ludobójstwo", prezentujący np. broszurę Naczelnego Kapelana jednego z izraelskich okręgów wojskowych, w której stoi: W czasie wojny, gdy nasze oddziały atakują wroga, halacha [żydowskie prawo religijne - J.T.] zezwala, a nawet zaleca, by zabijały nawet niegroźnych cywilów...

Nietrudno jednak zauważyć, że polemiczna pasja prowadzi czasem Szahaka na manowce, wręcz do solidaryzowania się - paradoksalnie - z antysemitami. Wyjaśnianie ludowego antysemityzmu w chrześcijańskiej Europie faktem, że Żydzi z reguły wspierali despotów i możnowładców brzmi racjonalnie. Trudno natomiast zrozumieć np. pozytywną opinię o Torquemadzie (wielki reformator ówczesnego Kościoła hiszpańskiego, któremu udało się uwolnić go w dużej mierze od korupcji i uniezależnić od arystokracji feudalnej) - czy dokonania Wielkiego Inkwizytora unieważniają jego odpowiedzialność za masowy terror? W innym miejscu Szahak tłumaczy antychłopskie nastawienie marksistów żydowskiego pochodzenia ni mniej ni więcej tylko "żydowskim rasizmem". Czy nie jest bardziej realnym, że winę ponosi tu sama doktryna zakładająca likwidację "zacofanej" klasy drobnych posiadaczy?

Ale nie to stanowi moją najważniejszą obiekcję wobec poglądów Szahaka. Twierdzi on, że religia mojżeszowa, szczególnie w swej klasycznej formie, jest z natury totalitarna. Logika nakazuje więc zerwanie z tą religią. Zarazem Szahak nie kryje, że Żydzi są "społecznością religijną". Pomijając już krzywdzącą jednostronność zarzutu o totalitarnym charakterze judaizmu, narzuca się fundamentalne pytanie: jak wobec tego Żyd ma pozostać Żydem? Szahak zdaje się sugerować, że właściwą drogą byłaby totalna asymilacja diaspory oraz przekształcenie narodu izraelskiego wedle standardów "społeczeństwa otwartego". Pisze wprost, że Izrael nie może istnieć jako "państwo żydowskie".

Absolutnie się z nim nie zgadzam. Tak jak każdy człowiek ma prawo do swego domu, tak każdy naród ma prawo do własnego terytorium i samorządu na nim. Niewątpliwe prawa Palestyńczyków należy urzeczywistnić nie poprzez odbieranie Żydom ich państwa narodowego, ale poprzez stworzenie Palestyńczykom warunków do stworzenia własnego (drogę ku czemu otwarło porozumienie Rabin-Arafat). Likwidacja państw narodowych i zastąpienie ich ogólnoświatowym superpaństwem (jak to proponuje np. austriacki politolog Anton Pelinka) jest pomysłem jawnie totalitarnym. Uważam, że kultura narodowa powinna znaleźć odzwierciedlenie w prawodawstwie danego kraju.

Szahak wyszydza próby pogodzenia starożytnych nakazów Talmudu z realiami współczesności, podając liczne przykłady obchodzenia tych zasad (np. fikcyjna sprzedaż ziemi nie-Żydowi, by można było ją uprawiać w roku szabasowym, lub barwienie mleka na niebiesko, by móc wykorzystać mleko z szabasowego udoju). Tymczasem dla mnie są to działania godne pochwały i naśladowania! Religijni Żydzi pokazują, jak można podążać za postępem, nie zrywając zarazem z wielowiekową tradycją.

Pozytywnym wzorem jest natomiast dla Szahaka - jak to on nazywa - "wyzwolenie z zewnątrz". Chodzi mu o zniesienie autonomii gmin żydowskich, bez względu na to kto tego dokonał - rewolucja francuska czy absolutystyczne monarchie. Autonomię postrzega on jako zaporę uniemożliwiającą rozwój Żydów i ograniczającą ich swobodę. Podaje rozliczne przykłady wyzysku i terroru stosowanego przez rabiniczną inkwizycję wobec ludności żydowskiej. Nie wydaje się jednak, by gminy żydowskie były w średniowieczu enklawami barbarzyństwa, obowiązujące w nich zasady odpowiadały raczej po prostu ówczesnym czasom. A ja w ogóle nie wierzę w "wyzwolenie z zewnątrz" (o ile rzecz dotyczy samorządnej społeczności, a nie obozu koncentracyjnego). Wszelkie wyzwolenie, wszelki postęp, wszelka zmiana musi dokonać się siłami samej społeczności. W przeciwnym wypadku jest to inwazja dokonywana w interesie sił zewnętrznych i garstki kolaborantów. "Postęp" jest pojęciem dyskusyjnym, wolność jest realna.

J.T.

Izrael Szahak, "Żydowskie dzieje i religia: Żydzi i goje - XXX wieków historii", Fijorr Publishing (jfrr 32a@prodigy.com), Warszawa-Chicago 1997.