Partie regionalistyczne, czy to o charakterze niepodległościowym czy też autonomicznym, obecne są w Parlamencie Europejskim już od 1979 roku, kiedy to odbyły się pierwsze powszechne wybory do tego zgromadzenia. Zalążek federacji regionalistów stanowiła Grupa Koordynacji Technicznej i Obrony Niezależnych Grup i Posłów w skład której weszło dwu posłów flamandzkiej Unii Ludowej (Volksunie) oraz przedstawiciel irlandzkiej Independent Fianna Fail Republican Party [nazwa w zasadzie nieprzetłumaczalna na język polski! – BŚ]. Po wyborach w 1984 roku regionalistyczni posłowie Volksunie i Sardyńskiej Partii Działania (PSd’A), do których w 1987 r. dołączyli Baskowie z Eusko Alkartasuna, utworzyli wraz z partiami ekologicznymi osobną frakcję, tzw. Grupę Tęczową (RAINBOW). Grupa ta pojawiła się w parlamencie ponownie po wyborach w roku 1989, ale w mocno zmienionym składzie. Już bez ekologów stała się ona frakcją stricte regionalistyczną, w skład której weszli przedstawiciele Volksunie, Scottish National Party, Eusko Alkartasuna / Esquerra Rapublicana de Catalunya, Avvene Corsu, Partito Sardo d’Azione, Independent Fianna Fail, Partido Andalucista, Lega Nord i Coalicion Canaria. Takiego stanu posiadania nie udało się Sojuszowi utrzymać po słabych wynikach wyborów z roku 1994 i zerwaniu z coraz bardziej ksenofobiczną Lega Nord. Na korzystne dla siebie wyniki regionaliści musieli czekać aż do roku 1999, kiedy to do Parlamentu Europejskiego z ramienia WSE weszło po dwu przedstawicieli walijskiej Plaid Cynru, Scottish National Party i Volksunie oraz po jednym z Bloque Nacionalista Galego, Eusko Alkartasuna w koalicji z Esquerra Republicana de Catalunya, Partido Nacionalista Vasco i Partido Andalucista. Wraz z Zielonymi euroregionaliści tworzą obecnie czwartą co do wielkości frakcję zgromadzenia, zaś ich przedstawiciele zasiadają m.in. w Komisji Przemysłu, Handlu Zagranicznego, Badań Naukowych i Energii, Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych, Komisji Polityki Regionalnej, Transportu i Turystyki, oraz w wielu innych.
Ideologia
Już na pierwszym walnym zebraniu sojuszu, które odbyło się w 1981 roku w Brukseli, partie członkowskie WSE zdecydowały się na odrzucenie tradycyjnego podziału lewica – centrum – prawica przy próbach zdefiniowania politycznego oblicza aliansu na rzecz, jak to określano „nieskrępowanego regionalizmu”. W deklaracji programowej będącej efektem konferencji brukselskiej znalazły się podstawowe hasła precyzujące program, wokół których zdecydowali się skupić europejscy regionaliści.
Na pierwszym miejscu, co nie powinno budzić zdziwienia znalazły się zapisy o konieczności promowania idei federalizmu i regionalizmu. Dla działaczy Wolnego Sojuszu Europejskiego najbardziej naturalną jest Europa zdecentralizowana poprzez przekazanie jak największych uprawnień regionom i wspólnotom etnicznym. Podstawowym elementem europejskiej mozaiki winna być jednostka, należąca do większych wspólnot, które poprzez kolejne układy składają się wreszcie na europejską wspólnotę. Należy przy tym nadmienić, że stając w zdecydowanej opozycji do wizji scentralizowanej Europy ojczyzn, wizja federalistyczna nie oznacza wcale dążeń do zanarchizowania kontynentu. Idea regionalizmu oznacza, że niezależnie od państw integracja europejska winna objąć wspólnoty ludzkie, którym poszczególne państwa powinny zapewnić te wszystkie prawa, które zagwarantowane są mniejszościom. Priorytet daje się więc normom prawnym, to one będą decydowały o wolności poszczególnych grup etnicznych.
Jeśli zaś idzie o ogólnoeuropejskie instytucje, WSE opowiada się za utworzeniem dwu-izbowego parlamentu, w którym izba niższa miałaby składać się z posłów wybieranych bez-pośrednio w wyborach powszechnych, zaś w izbie wyższej znaleźliby się przedstawiciele poszczególnych regionów i wspólnot autonomicznych. Sojusz podkreśla wreszcie, iż rola owego „regionalnego senatu” powinna przypaść mało dziś demokratycznemu Komitetowi Regionów, same zaś regiony, w granicach swych kompetencji, powinny mieć bezpośredni wpływ na decyzje podejmowane w europejskiej Radzie Ministrów. Regionalistów nie przera-ża również wspólna moneta, europejska waluta „EURO”. Jej wprowadzenie to dla autonomi-stów nie tylko szansa na ożywienie gospodarki, ale również krok zmierzający do zapewnie-nia większego bezpieczeństwa socjalnego mieszkańcom Europy.
Przeciw biurokracji, w imię sprawiedliwości
Wolny Sojusz Europejski, chociaż popiera ścisłą integrację europejską, sprzeciwia się tworzeniu ogromnego aparatu biurokratycznego jako pochodnej procesów zjednoczeniowych. Kładąc nacisk na poszanowanie praw jednostek tworzących społeczności regionalne, dla Sojuszu oczywistym jest, że prawdziwa integracja może dokonać się jedynie w oparciu o kontakty międzyludzkie, nie zaś poprzez „podpisywanie traktatów”. Niechęć wobec systemów scentralizowanych sprawia, że często same partie tworzące WSE zajmują różne stanowiska w różnych sprawach. I tak podczas gdy nacjonaliści walijscy z Plaid Cymru zdecydowanie opowiedzieli się za wejściem w życie postanowień Traktatu z Maastricht, dotyczących swobodnego przepływu osób i towarów w ramach UE, przeciwko traktatowi głosowali Flamandowie z Volksunie.
Walka z centralizmem została też zapisana w statucie Sojuszu, gdzie już w art. 1 czytamy, że „do najważniejszych celów programowych WSE należą:
jedność europejska, utworzenie opartej na zasadzie subsydiaryzmu europejskiej unii wolnych narodów (ludów) wierzących we wzajemną współpracę.
obrona praw człowieka ze szczególnym uwzględnieniem praw mniejszości, w tym prawa do samostanowienia.
ochrona środowiska naturalnego.
respektowanie zasad demokracji parlamentarnej.
Sojusz nie stroni również od określania swego stanowiska wobec problemów gospodarczych, w tym tych, które wiążą się z procesami globalizacyjnymi. Partie członkowskie sojuszu określają się jako stronnictwa przywiązane do sprawiedliwości, która ich zdaniem ma prowadzić do rozwoju społecznego. Odrzucają one zarówno skrajny Liberalizm, który ich zdaniem krzywdzi najuboższych, jak i skrajny kolektywizm, który tłamsi kreatywność jednostek poprzez rozbudowany system biurokratyczny, czym przyczynia się do osłabienia ducha przedsiębiorczości i wzmocnienia zjawiska paternalizmu, pod pretekstem solidaryzmu petryfikującego system niesprawiedliwości i przywilejów. Walka z biurokracją, akumulacją władzy i powstawaniem monopoli rzutuje wreszcie spojrzenie działaczy sojuszu na problemy globalizacji. Choć z jednej strony swobodny przepływ osób, powstanie globalnej wioski i szybkość komunikowania się sprzyjają jednostkom i ich społeczeństwom, z drugiej niosą z sobą wiele zagrożeń, jak choćby tych, związanych z utrwalaniem się podziału na bogatych i biednych oraz dewastacją środowiska naturalnego, przede wszystkim w krajach trzeciego świata. Aby przeciwdziałać owym ubocznym skutkom procesów globalizacyjnych działacze Sojuszu aktywnie uczestniczą w wielu alternatywnych imprezach i przedsięwzięciach. Nie przez przypadek, kiedy w Davos trwało Światowe Forum Ekonomiczne, galicyjski europoseł sojuszu Camilo Nogueira wziął udział w Światowym Forum Społecznym w brazylijskim Porto Allegre. Wszystko to w imię szeroko rozumianego solidaryzmu oraz sprawiedliwości.
Sojusz a poszerzenie Unii Europejskiej
Od samego początku funkcjonowania Unii Europejskiej działacze WSE przeciwstawiali się polityce izolacjonizmu oraz próbom odcięcia, jak można przeczytać w materiałach sojuszu, państw Europy Środkowej i Wschodniej od wspólnej europejskiej rodziny. Jednocześnie dostrzegają oni zagrożenia jakie wiążą się euroentuzjazmem niektórych polityków, już dziś obiecujących byłym „demoludom” członkostwo w EU.
Wolny Sojusz Europejski, w pełni popierający wejście pierwszych państw kandydackich do wspólnoty z 2004 roku, opowiada się więc najpierw za reformą samej Unii i jej struktur. Po pierwsze należy zrewidować politykę agrarną obecnej Unii, tak aby mogła ona dopasować się do wymogów nowych rynków. Po drugie, Sojusz opowiada się za unowocześnieniem i uelastycznieniem wspólnego systemu podatkowego oraz polityki ochrony środowiska. Należy wreszcie zreformować sam parlament jako ciało ustawodawcze, liczba eurodeputowanych i parytety przyznawane poszczególnym krajom to dla WSE kwestie pierwszoplanowe. Pragmatyzm regionalistów prowadzi ich również do stwierdzenia, iż należy już teraz wspierać reformy rynkowe w krajach kandydackich, aby uniknąć szoku porównywalnego do tego, jaki miał miejsce po wejściu do UE, w zasadzie bez żadnego procesu akcesyjnego, obszarów byłej NRD.
Chociaż działacze WSE dostrzegają zagrożenia, jakie dla UE może nieść nieograniczony przepływ ludzi między starymi a nowymi krajami członkowskimi, sprzeciwiają się jego ograniczeniu w sposób administracyjny. Taki system mógłby bowiem, ich zdaniem, przyczynić się do kryzysu regionów przygranicznych zarówno tych w krajach „wcześniejszych” jak i nowych członków wspólnoty, a również doprowadzić do poczucia upośledzenia obywateli krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Zamiast więc sztucznie utrudniać swobodny przepływ ludności Sojusz postuluje zainicjowanie programów dostosowawczych, które pozwolą przyspieszyć jeszcze tempo rozwoju gospodarczego w krajach kandydackich i stworzyć warunki socjalne, które zachęcą potencjalnych migrantów do wiązania swej przyszłości z obszarami, na których żyją obecnie. Brzmi to szczególnie zachęcająco dla nas, jako że przyjęcie Polski, Republiki Czeskiej i Węgier do Unii w pierwszej kolejności Sojusz uważa za zadania priorytetowe. Przeglądając materiały WSE można wręcz odnieść wrażenie, że Polska i Węgry znajdują szczególne uznanie regionalistów w aspekcie efektywności przeprowadzanych reform gospodarczych. Nie pomniejszając dystansu jaki dzieli nas od średniej unijnej, w raporcie WSE dotyczącym polityki rozszerzenia UE wspomniano, że to właśnie Polska i Węgry przeszły najgruntowniejszą transformację, zaś poziom produkcji z 1989 roku przekroczyła jedynie Polska i Słowenia, podczas gdy inne kraje dopiero dochodzą do tego poziomu.
Jednocześnie, w ramach otwierania się na Wschód, euroregionaliści nawiązują kontakty z partiami i ruchami etnicznymi i regionalistycznymi z krajów kandydackich. Wymienić tu wypada choćby partię węgierskiej mniejszości narodowej ze Słowacji, czy Ruch Autonomii Śląska, który złożył już akces do tej europejskiej międzynarodówki regionalistycznej. Prawdopodobnie już w maju lub czerwcu Słowaccy Węgrzy i Ślązacy z RAŚ, jako pierwsi z krajów Europy Środkowej przyjęci zostaną do Wolnego Sojuszu Europejskiego.
W regionach
Partie członkowskie Wolnego Sojuszu Europejskiego działają na terytoriach siedmiu państw członkowskich Unii Europejskiej. Są to: Blok Nacjonalistów Galisji, Alzacka Unia Lu-dowa, Katalońska Lewica Republikańska, Solidarność Baskijska /Eusko Alkartasuna/, Fry-zyjska Partia Narodowa Liberta Emiliana, Ruch Regionu Sabaudii, Liga Sabaudzka, Partia Belgów Niemieckojęzycznych, Partia Andaluzyjska, Narodowa Partia Baskijska /EAJ – PNV/, Partia Okcytańska, Sardyńska Partia Działania, Walijska Plaid Cymru, Szkocka Partia Naro-dowa, Związek Słowiański z Friuli, Demokratyczna Unia Bretońska, Unia dla Południowego Tyrolu, Unia Doliny Aosty, Wenecjanie Europy, Unia Ludu Korsyki, Katalońska Jedność, Ruch mniejszości macedońskiej w Grecji Vinozhito oraz flamandzka Volksunie.
Potencjał i znaczenia ugrupować wchodzących w skład WSE są różne: od małych ugrupowań aktywnych na szczeblu lokalnym, jak choćby Jedność Katalońska czy Bretońska Unia Demokratyczna, po partie mające swych eurodeputowanych, jak choćby obydwie partie baskijskie, Plaid Cymru czy Bloque Nacionaslista Galego. W Walii, Szkocji i Galisji partie sojuszu stanowią największą frakcję opozycyjną w regionalnych parlamentach; a w kraju Basków i Flandrii wchodzą w skład regionalnych rządów.
Rola partii regionalnych oraz regionalnych społeczności etnicznych została potwierdzona w dwu ostatnio wydanych, dość ważnych, dokumentach sojuszu: Deklaracji Brukselskiej z października 2000 r., oraz deklaracji w sprawie utworzenia Międzygrupy ds. Narodów bez Państw.
Pierwszy z dokumentów, będący niejako podsumowaniem wielu lat politycznej aktywności europejskich regionalistów, podkreśla wagę decentralizacji państw narodowych w imię poszanowania praw zamieszkujących ją wspólnot etnicznych. Deklaracja potwierdza również „nacjonalistyczny”, ale nie ksenofobiczny, oraz regionalistyczny charakter Wolnego Sojuszu Europejskiego. Dla regionalistów ich federalistyczny nacjonalizm jest jednym z filarów powodzenia integracji europejskiej. Na bazie deklaracji brukselskiej powstała deklaracja w sprawie utworzenia Międzygrupy ds. Narodów bez Państwa. To w niej znalazły się zapisy dotyczące potrzeby ochrony mniejszościowych języków i kultur oraz wagi regionów w procesie kreowania tożsamości europejskiej. W deklaracji znalazły się wreszcie zapisy mówiące o odrzuceniu przemocy w zmaganiach o zdecentralizowaną Europę, będącą czymś więcej niż jedynie efektem międzyrządowych traktatów. Do tekstu deklaracji włączono wreszcie hasła mówiące bezpośrednio o zasadzie subsydiaryzmu, zgodnie z którym ośrodki decyzyjne winny znajdować się na najniższym z możliwych szczebli, zaś państwo powinno ustępować wolności jednostkom i ich związkom, a interweniować, gdy zagrożone są ich prawa. Co warte podkreślenia, tekst Deklaracji z Santiago de Compostella (bo tak brzmi jej obiegowa nazwa) podpisały nie tylko ugrupowanie związane z sojuszem, ale także europosłowie wchodzący w skład frakcji chadeków, socjalistów i liberałów w Parlamencie Europejskim.
Wychodząc naprzeciw trendom panującym w polityce europejskiej podobnie jak i inne federacje (np. Europejska Partia Ludowa) sojusz zdecydował się na dodanie do swej nazwy drugiego członu, mającego świadczyć o większym zespoleniu środowiska regionalistycznego. Obecnie pełna nazwa tego ugrupowania brzmi: Wolny Sojusz Europejska – Demokratyczna Partia Ludów Europy.
Bartłomiej Świderek
KONTAKT: European Free Alliance – Democratic Party of the Peoples of Europe
Mr. Jose Luis Linazasoro
Rue Wiertzstraat
PHS 2C33
1047 BRUXELLES / BRUSSEL
BELGIA
e-mail: illinazasoro@europarl.eu.int
http://www.efa-dppe.org