Strona główna
nr 4(12)/2000


REPUBLIKA WOJWODINY

Kiedy mówimy o Bałkanach, myślimy o zróżnicowanym etnicznie i religijnie regionie, przez wielu nazywanym „kipiącym kotłem”. Blisko dziesięcioletnia wojna na obszarze byłej Jugosławii, konflikty etniczne w Albanii, Bułgarii i greckiej Macedonii oraz Tracji, to stałe już elementy charakteryzujące ten obszar w wyobraźni wielu osób. Kiedy zaś zaczyna być mowa o „tendencjach autonomicznych” w poszczególnych regionach Bałkanów, niemal jak żywe stają nam przed oczami obrazy widziane w telewizji lub zdjęcia z gazet przedstawiające rzezie w Sławonii, Bośni czy Kosowie.

Tymczasem w wirze nacjonalistycznych szaleństw uchował się region, w którym tendencje autonomistyczne dalekie są od szowinistycznego zacietrzewienia. I nie chodzi tu wcale o jakiś spokojny zakątek zamożnej Słowenii, ale o najbardziej wysuniętą na północ część Serbii, cieszącą się do 1989 r. dość znaczną autonomią prowincję Wojwodina.

Krótka charakterystyka regionu

Do 1918 r. stanowiąca część Węgier, zaś od ponad siedemdziesięciu lat wchodząca w skład Serbii Wojwodina składa się z trzech krain geograficznych: Baczki, Baranji i Banatu. Jej granice od północy, wschodu i zachodu są jednocześnie granicami państwowymi Jugosławii, zaś od południa zasięg terytorialny tego regionu wyznaczają rzeki Sawa i Dunaj. Stolicą i zarazem największym miastem Wojwodiny jest niemal ćwierćmilionowy Nowy Sad, rozłożony na dwu brzegach „modrego” Dunaju.
Skomplikowaną mieszankę etniczną i religijną tworzą liczne narody i grupy etniczne: od najliczniejszych Serbów (ok. 60%) w większości wyznania prawosławnego, przez katolickich Węgrów (ok. 20%), Chorwatów, Słowaków, Słoweńców, po prawosławnych Jugosłowian (wg własnego określenia), Rumunów, Czarnogórców i Rusinów (ci ostatni stanowią niecały 1% mieszkańców prowincji). Owa mieszanka, jak również chęć osłabienia nacjonalistycznego kierownictwa komunistycznego w Serbii, pchnęła Josipa Broz Titę do nadania regionowi autonomii w ramach Serbii, usankcjonowanej konstytucją z roku 1946, a następnie poszerzanej Ustawą Konstytucyjną z 1953 r. i konstytucjami z lat 1963 i 1974. 

Prawo do różnorodności

Likwidacja autonomii Wojwodiny przez rząd Miloszevicia w 1989 r. była jednym z pierwszych zwiastunów nad-ciągającej nad Jugosławię burzy. Narastające konflikty etniczne w Kosowie i Krajinie niejako wzmocniły pozycję nacjonalistów z Belgradu stawiających się w roli jedynych obrońców Serbii i Serbów mieszkających poza jej granicami. Kiedy rozpoczęła się wojna z Chorwacją, właśnie przez teren multietnicznej Wojwodiny ciągnęły wojskowe transporty mające wspomóc Serbów w Sławonii; także z obszaru Wojwodiny przerzucono desant szturmujący następnie chorwacki Vukovar. Kiedy rozpoczęły się masakry w Bośni i Hercegowinie wielu zadawało sobie pytanie, czy możliwy jest konflikt etniczny na północy Serbii. Kwestia ta nie była wcale oczywista – pamię-tano bowiem z jakim namaszczeniem mieszkańcy wojwodińskich miejscowości żegnali udających się chorwacki front żołnierzy serbskich. Jak się jednak okazało, żadna z żyjących tu grup etnicznych nie była zainteresowana rozniecaniem narodowościowych waśni (choć w latach 1991-1995 zanotowano kilka ataków na żyjących tu Chorwatów, Żydów, Węgrów, a nawet Słowaków, wywołanych głównie przez bojówki Šešelja i Arkana). Wojwo-dinie udało się uniknąć losu Bośni i Kosowa.

Autonomiści wojwodińscy

Wbrew pozorom najgłośniej przywrócenia Wojwodnie autonomii domagają się nie organizacje węgierskie czy chorwackie, ale określająca się mianem „pluralistycznej i multietnicznej” centrolewicowa Liga Socjaldemokratów Wojwodiny (Liga Socijaldemokrata Vojvodine – LSV). W materiałach partii możemy przeczytać, iż stawia ona sobie za cel uzyskanie autonomii regionalnej z pożytkiem dla wszystkich zamieszkujących Wojwodinę grup etnicznych, narodowych i religijnych. Opierać ma się ona bowiem na zasadach społeczeństwa obywatelskiego, w którym narodowość jednostki ma decydować tylko o tym, że nikt z jej powodu nie może być ani faworyzowany, ani dyskryminowany. Wszystkie narodowości mają więc posiadać równe prawa niezależnie od tego jak są liczne. Wieloetniczny charakter regionu ma wedle działaczy LSV decydować również, że Wojwodina jako dobro wspólne nie jest własnością żadnej z nacji, ale należy do wszystkich narodowości, które ją zamieszkują.

Działacze Ligi chętnie odwołują się więc do tożsamości terytorialnej, gdzie skupiają się poszczególne tożsamości etniczne, ale również i regionalne. Te drugie dotyczą przede wszystkim wojwodińskich Serbów – stanowiących tu zarówno ludność autochtoniczną, jak i napływową, z uboższych obszarów Bośni, Czarnogóry i samej Serbii (Wojwodina to obok Słowenii i Chorwacji najzamożniejszy obszar byłej Jugosławii, co wpływa na emigrację zarobkową), a po ostatnich wyborach również ze Sławonii i Krajiny. – Naszym dodatkowym atutem jest ten, iż w Wojwodinie nie znajdziesz terenów etnicznie „czystych” – zapewnia Dušan, działacz Ligi z Nowego Sadu – aż 95% terytorium regionu to obszary narodowościowo wymieszane, bez możliwości ustanowienia supremacji któregokolwiek z narodów.

Ów multikulturalizm Ligi rzutuje również na spojrzenie partii na to, co w ciągu ostatnich dziesięciu lat wydarzyło się w państwie południowych Słowian, odpowiedzialnością za wszystkie tragedie obarczając „postkomunistyczne, narodowosocjalistyczne plany przeorganizowania całego państwa”. Narastające w ich wyniku konflikty, to dla LSV nie tyle walki narodowowyzwoleńcze, co próby stworzenia etnicznych „przeciwwag” dla zaborczego centrum przy przejmowaniu kontroli nad bogactwami poszczególnych terytoriów. Chęć przejęcia jak największej władzy przyczyniła się w końcu do idei tworzenia etnicznie czystych obszarów, czego najdobitniejszym przykładem stała się tragedia Bośni – de facto rozdartej między trzy etniczne organizmy państwowe. Taki scenariusz, przynajmniej zdaniem działaczy Ligi, w Wojwodinie jest niemożliwy.

Potrzeba demokracji

Dążenie do regionalnej autonomii dla działaczy Ligi nie ma być przejawem wąsko rozumianego „patriotyzmu lokalnego”, regionalnego egoizmu czy separatyzmu, ale spełnieniem idei subsydiarności (pomocniczości) pań-stwa. Prawdziwa demokracja dla LSV to możliwość decydowania przez obywateli o ich najbliższym otoczeniu, oraz obywatelska aktywność. Społeczeństwo obywatelskie, choć odwołujące się do swych korzeni etnicznych czy religijnych, to w myśl założeń Ligi najlepszy sposób na uniknięcie nacjonalizmów i szowinistycznego obłędu. Tak więc przede wszystkim interesy mieszkańców Wojwodiny (a nie poszczególnych grup narodowościowych) winny decydować o wzajemnych relacjach regionu z Serbią, Jugosławią i Europą.
LSV, jako jedna z pierwszych w pełni demokratycznych partii na obszarze nowej Jugosławii, zdecydowanie sprzeciwiało się rządom Miloszevicia i innych nacjonalistów. Stąd sceptycyzm, z jakim działacze Ligi odnosili się do opozycyjnego nacjonalisty Vuka Draszkovicia i jego Serbskiego Ruchu Odnowy. Swych sojuszników odnaleźli natomiast w proeuropejskim i demokratycznym ruchu Demokratyczna Opozycja Serbii, zrzeszającym kilkadziesiąt organizacji.

W Serbii, Jugosławii, Europie

Demokratyczna, ponadnarodowa ideologia LSV przekłada się na konkretne rozwiązania ustrojowo-polityczne proponowane przez Ligę. Partia ta domaga się więc nie tylko uznania autonomii Wojwodiny w jej granicach terytorialnych sprzed 1989 r., ale również pełnej przemiany ustrojowej w Serbii, jugosłowiańskiej federacji, a wreszcie ustanowienia partnerskich stosunków z Europą. 

Jeśli chodzi o pierwsze z wymienionych zagadnień, ciałem ustawodawczym w Wojwodinie miałby być Parlament składający się z dwu ciał – Izby Obywateli oraz Izby Narodów. Izba Obywateli byłaby wybierana w wyborach bezpośrednich, wolnych i tajnych, zaś bierne i czynne prawo wyborcze przysługiwałoby wszystkim pełnoletnim obywatelom Wojwodiny. Izba Narodów miałaby stanowić ciało reprezentujące wszystkie zamieszkujące region grupy etniczne i religijne. Decydowałaby w sprawach związanych z kulturą, edukacją, problematyką etniczną, miałaby wspierać działania na rzecz kultywowania tradycji etnicznych. Na marginesie: koncepcja ta nawiązuje do tzw. „federalizmu korporacyjnego”, funkcjonującego w Estonii w latach 1923-1931.
Koordynację prac obu izb parlamentu miałoby zapewnić Zgromadzenie Konstytucyjne, powołane w tym właśnie celu. Drugim zadaniem Zgromadzenia byłoby uchwalenie ustawy zasadniczej. To właśnie konstytucja określiłaby relacje Wojwodiny z Serbią lub innym organizmem państwowym. Miałaby także w sposób wyłączny określać możliwości użycia miejscowych sił zbrojnych poza granicami prowincji. 

W pełni demokratyczną Serbię LSV postrzega jako państwo federalne, składające się z jednostek administracyjnych o porównywalnym potencjale terytorialnym i ludnościowym, jednocześnie uwzględniających uwarunkowania etniczne, kulturowe i historyczne. Takimi jednostkami wg LSV powinny być: Wojwodina, Šumadija (tereny między Belgradem a Niszem), Serbia Południowo-Wschodnia, dystrykt federalny Belgradu i okolic, Sandżak i Kosowo. Parlament federalnej Serbii także składałby się z dwóch izb: Izby Obywateli oraz Izby Terytoriów Federalnych. Pierwsza monitorowałaby funkcjonowanie instytucji państwowych i terytorialnych oraz zgodność z prawem podejmowanych przez nie decyzji. Izba Terytoriów Federalnych reprezentowałaby interesy poszczególnych regionów autonomicznych, zaś do kompetencji rządu zaliczałyby się uprawnienia z zakresu polityki obronnej, zagranicznej, monetarnej oraz makroekonomii. 

Decentralizacja terytorialna dotyczyłaby również samej Wojwodiny. Władze prowincji miałyby wyłączność na nawiązywanie kontaktów międzyregionalnych, natomiast decyzje dotyczące poszczególnych samorządów podejmowane byłyby na możliwie najniższym szczeblu. Dotyczyłoby to historycznych regionów Wojwodiny: Sremu, Banatu i Baczki, oraz – dalej – odpowiedników naszych powiatów i gmin. Zdaniem LSV, decentralizacja Serbii i Wojwodiny byłaby szansą na stabilizację państwa oraz pozwoliłaby zapobiec tendencjom separatystycznym. Multietniczna, demokratyczna i w pełni zdecentralizowana Wojwodina z własną flagą, herbem i hymnem, z własnymi organami decyzyjnymi, będąca jednym z elementów składowych demokratycznej Serbii, ma być gwarantem stabilizacji i przezwyciężenia negatywnego stereotypu „kotła bałkańskiego”.

Rozwiązanie na miarę XXI wieku

Jak podkreślają działacze LSV, choć likwidacja autonomii prowincji w 1989 r. była dotkliwym ciosem, nie może być dzisiaj mowy o zwykłej restytucji dawnych uprawnień. Tamta autonomia funkcjonowała w warunkach systemu monopartyjnego, zaś rozwiązania proponowane przez Ligę wychodzą naprzeciw coraz popularniejszym tendencjom autonomistycznym, samorządnym. Autonomia w wersji proponowanej przez LSV może dać wreszcie ludziom wiarę w to, że w swym państwie mają coś do powiedzenia, zaś etniczny solidaryzm pozwoli mieszkańcom prowincji uniknąć koszmarów, jakie stały się udziałem obszarów byłej Jugosławii.
 

Bartłomiej Świderek