Strona główna
Numer specjalny

Wielokulturowe Karpaty


O CYGANACH W KARPATACH

Badacze kultury Karpat od dawna sykali się z Cyganami i czy to antropolodzy, czy historycy, etnografowie – na ścieżkach swoich badań natykali się na osady cygańskie. Na ogół nie zwracano na nich specjalnej uwagi. Byli na tyle obcy, iż próby naukowego podejścia do ich kultury były ograniczone, zwłaszcza nieznajomością języka. Ale już pod koniec XIX w. antropolog Izydor Kopernicki, później zaś językoznawca Jan Rozwadowski, prowadzili badania nad językiem i folklorem Cyganów osiadłych we wioskach karpackich. Próbowano też określić, skąd i kiedy Cyganie na ten teren przybyli.

Miejsca, gdzie znajdują się większe skupiska Cyganów, znajdują się na zewnętrznym łuku Karpat, od Pokucia poprzez Kołomyję, Stryj, Drohobycz, Sanok, Nowy Targ aż po Żywiec. Nie znajdując dziś pełnych dowodów na to, że ich wędrówka odbywała się równolegle z wędrówką pasterzy wołoskich, zakładać można, iż jest to jedna z hipotez, wyjaśniająca ich obecność we wsiach karpackich. Niewątpliwie natomiast związani są oni z tym regionem od końca XVIII wieku, od czasu reformy Marii Teresy. Intencją cesarzowej było osiedlenie wędrownych Cyganów. Zostało ono dokonane na siłę, wskutek bardzo srogich dekretów, które wydano na terenach węgierskich i austriackich. Cyganie zostali zmuszeni do wyzbycia się własnej kultury i tradycyjnych profesji. Właśnie prawdopodobnie wtedy w tych miejscach, w których do dzisiaj mamy z nimi do czynienia – na Spiszu, Podhalu, w Gorcach – osiedlili się na stałe przy góralskich wioskach, gdzie byli traktowani przez miejscową ludność z najwyższą pogardą.

Pogarda dla Cyganów przetrwała do dnia dzisiejszego. W którymś ze swych opracowań prof. Roman Reinfuss pisząc o Łemkach wspominał, iż pomiędzy Łemkami zamieszkuje najbardziej pogardzana ludność, którą są Żydzi, ale – dodaje profesor – w jeszcze większej pogardzie znajdują się tam Cyganie. Dowodem wielkiego dystansu, jaki górale odczuwają w stosunku do zamieszkujących ich wioski Cyganów jest fakt, iż do dziś trudno znaleźć wśród małżeństw mieszanych – a takie wśród Cyganów się zdarzają – małżeństwa z miejscowym partnerem. Poza jednym znanym mi wyjątkiem – z Czarnego Dunajca – partnerzy niecygańscy w tych osadach są zawsze przybyszami z zewnątrz.

Samo miejsce, na którym Cyganów osiedlano, zawsze było miejscem szczególnym. Było to zawsze miejsce niczyje, albo na tzw. kamieńcu, czyli tam, gdzie był teren zalewowy, niczyj, nawet nie gminny, bo przecież rzeka zawsze jest ruchoma. Tak jest w Czarnej Górze, na kamieńcu mieszkają także Cyganie w Czarnym Dunajcu. Jeśli nie na kamieńcu, osadzono ich na granicach wsi; tak mieszkają w Maszkowicach, na granicach dwóch wsi. Tamtejsi Cyganie dość długo nie wiedzieli, czy mieszkają w Jazowsku, czy w Maszkowicach właśnie. Powiadali o sobie rozmaicie, aż w końcu zdecydowano, gdzie jest granica wsi – wypadło, że mieszkają w Maszkowicach. W Szaflarach mieszkali kiedyś w centrum wsi; była tam maleńka osada, kilka rodzin. W czasie okupacji zorganizowano uroczystości, które miały na celu przeniesienie, a właściwie wypędzenie wszystkich Cyganów na skraj wsi, nad potok graniczny między Szaflarami a Maruszyną. I tak powstała osada, która istnieje do dziś. Mieszkający tu Cyganie mają bliżej do Maruszyny. Tam chodzą do szkoły ich dzieci, tam im bliżej do sklepów. Formalnie  jednak mieszkają w Szaflarach, bo na szaflarskim gruncie.

W tym momencie warto by to spojrzenie na Romów odwrócić i spróbować spojrzeć ich oczami na nas i na świat gadziów. Otóż trzeba powiedzieć, że ci tak pogardzani Cyganie – nie tylko zresztą przez górali, ale właściwie przez wszystkich – podobnie patrzą na świat, który ich otacza. Gdyby ktoś mógł zajrzeć do serca takiego “brudnego” Cygana, który siedzi na ulicy, odkryłby ze zdziwieniem ogromną pogardę czy wręcz obrzydzenie, jakie ten Cygan żywi do gadziów, którzy go otaczają. Ten siedzący na trotuarze Cygan nie zechciałby usiąść do stołu z żadnym z przechodniów, brzydziłby się, bałby się skalania, zbrudzenia w sensie kulturowym. System wartości, który wyznają ci ludzie nie dopuszcza w pewnych sytuacjach nawet kontaktów z nie-Cyganem, gdyż mogą one spowodować, że Cygan staje się nieczysty; podobnie poczucie własnej wartości, własnej kultury nakazuje określać świat nie-Cyganów jako świat nie-ludzi.

Gadzio – znaczy dokładnie – nie-Cygan, ale i nie-człowiek. Człowiek, prawdziwy człowiek to Rom. Rom w języku cygańskim, w języku romani, znaczy człowiek, ale i mężczyzna i Cygan.

Kiedy obserwujemy karpackich Cyganów żyjących w ubogich osadach wydaje nam się, że żyją oni w wielkim brudzie. Przed dziesięcioleciami, przed wiekiem, żyli w jeszcze bardziej prymitywnych warunkach, ale tak samo jak wtedy, tak i teraz, ci żyjący bardzo ubogo Cyganie brzydzą się iść do gadziów, aby u nich jeść. Według Cyganów gadzio – nie-Cygan – jest istotą brudną, ponieważ nie zna kultury, nie zna zasad, jakimi należy się kierować. Chodzi oczywiście o brud w rozumieniu kulturowym; inny jest brud fizyczny, który człowieka nie kala, bo można się z niego obmyć. Jeśli Cygan czy Cyganka chodzili po prośbie po góralskiej wsi dobrze patrzyli, czy ziemniaki, które im oferują gaździny nie były trzymane w balii, w której się prało bieliznę, zwłaszcza damską, albo czy ktoś sobie nie umył nóg w tym cebrzyku, w którym trzyma się grule, bo one – choćby najczystsze – były już wtedy skalane, były nieczyste i nie nadawały się do jedzenia. U bardzo ortodoksyjnych Cyganów, tych, którzy wyrośli z tradycji wędrownych, do dziś niedopuszczalne jest, by prać bieliznę męską razem z kobiecą. Zasady czystości, które obowiązują wśród Cyganów, regulują nie tylko zasady przygotowania żywności, ale również relacje i zachowania między Romem i nie-Romem, między mężczyzną a kobietą. W tych relacjach między innymi zaznacza się poczucie własnej odrębności, własnej kultury, wartości tej kultury. Ktoś, kto nie zna tych zasad, nie jest Romem, a więc nie jest człowiekiem.

Cyganie, o których mówimy, to Cyganie karpaccy. To termin ich badaczy. Oni sami nazywają się po prostu Roma, amare Roma – nasi Cyganie. Nie przyporządkowują sobie żadnej odrębnej nazwy. Stanowią jedną z grup, na które dzielą się Cyganie zamieszkujący Polskę.

Generalnie można podzielić Cyganów na dwie grupy. Ci, którzy do lat 60. wędrowali – to Cyganie o tradycjach wędrownych. Druga grupa, to właśnie Cyganie karpaccy, którzy co najmniej od dwóch, a pewnie i więcej wieków mieszkają w wioskach góralskich jako Cyganie osiadli i dawno zapomnieli o tradycjach wędrowania. Tak jedni, jak i drudzy na nasze tereny przybyli z Bałkanów, dokąd przed wiekami dotarli z Indii. Zasadniczo jednak ich kultura ukształtowała się na Bałkanach na styku kultur islamu, Słowian i Bizancjum. Stąd, z Bałkanów, wyruszali w kolejnych falach do Europy północnej i zachodniej. Zawsze, na każdym etapie, część z nich osiedlała się, a część wędrowała dalej. Wędrowcy z pogardą patrzyli na Cyganów osiedlonych. Zaznacza się to dosyć wyraźnie aż do dzisiaj. Ci jednak, którzy kiedyś wędrowali, przed ponad 30 laty musieli się osiedlić; w 1964 roku zakazano wędrówki i rok po roku coraz to mniej taborów cygańskich wyruszało na szlak, gdyż milicja administracyjnymi środkami skutecznie potrafiła utrudnić tę wędrówkę.

Powiedzieliśmy sobie o pogardzie, którą otacza się Cyganów. Jest to konsekwencja jednego ze stereotypów, poprzez które postrzega się Cyganów. Powiada się bowiem, że Cyganie są brudni, że są złodziejami, że są fałszywi, opisuje się niesamowite dotyczące ich historie. Dawne wspomnienia oraz opisy podróżników pełne są opowieści o krwiożerczości Cyganów, o ich kazirodztwie. Opisywano ich w kategoriach najgorszych. Ale istnieje też pozytywny stereotyp Cygana: Cygan jest wolny, barwny, swobodny, a jednocześnie to spryciarz, a także artysta. Te stereotypy występują równolegle; z jednej strony podziwiamy muzykę cygańską, piękne dziewczyny, cygańską swobodę, z drugiej patrzymy na nich jak na złodziei i brudasów. Podobny do tego ostatniego stereotyp istnieje również wśród Cyganów. Mając głównie do czynienia z ludźmi ze wsi, z którymi bywali skonfliktowani, szczególną niechęcią darzyli chłopów. Termin gadzio oznacza ogólnie nie-Cygana, ale gdyby spytać Cygana, co znaczy dokładnie, odpowie – po prostu cham. Jednak nie wszyscy gadziowie to chamy. Tych, którzy mieszkają w miastach, którzy są urzędnikami, z którymi Cyganie spotykają się na innej płaszczyźnie, bezkonfliktowej, tych nazywają raj – to znaczy pan. Tak więc z jednej strony gadzio to prosty cham, którego należy wyzyskać, oszukać w jakiś sposób, z drugiej strony – raj – też gadzio, ale szczególny, bo wykształcony człowiek, od którego można też coś uzyskać, choć zupełnie na innej płaszczyźnie.

Interesujący jest proces budowy świadomości wśród Cyganów. Myślę o tym rodzaju świadomości, którą można określić jako świadomość polityczna. Kim właściwie są Cyganie? Gdyby ich samych zapytać, nie bardzo potrafią na to pytanie odpowiedzieć. Czy są Polakami, czy są Cyganami, czy są Polakami cygańskiego pochodzenia, czy są Cyganami polskiego pochodzenia, czy są narodem, czy grupą etniczną? W zależności od podejścia określa się Cyganów albo jako grupę etnograficzną, albo jako grupę etniczną, która znajduje się na drodze do budowy odrębności politycznej, narodowej. Ten proces uświadamiania sobie narodowej więzi z innymi Cyganami na całym świecie ma całkiem nieodległą tradycję. Każdy naród przechodzi ten proces. Dziś nikt, kto zamieszkuje terytorium Polski, nie ma wątpliwości, gdy go zapytać – kim jest? Ale spójrzmy bliżej na Słowaków, którzy jako naród ukształtowali się dopiero w XIX wieku. Jeszcze przed I wojną światową mówiono o nich, że są Węgrami, mieszkali wszak w ramach państwa węgierskiego. Notabene powiedzenie “Polak, Węgier – dwa bratanki” nie wzięło się z miłości do Węgrów, ale właśnie z bliskości kulturowej Słowaków – Węgrów zza miedzy.

Proces kształtowania się świadomości narodowej to proces stopniowy i długotrwały. Cyganie znajdują się dziś na etapie uświadamiania sobie swojej odrębności o charakterze narodowym, a więc politycznym. Oczywiście dociera  ona do wąskich grup, ale przecież zawsze tak było, iż świadomość narodowa najpierw rozwijała się wśród inteligencji.      

Termin Rom, którego już tu kilkakrotnie użyłem, został wprowadzony do powszechnego obiegu nie przez samych Cyganów, a przez działaczy i sympatyków cygańskiej kultury. To oni właśnie mniej więcej 30 lat temu zaczęli ten termin propagować, by dowartościować Cyganów, a jednocześnie wokół terminu Rom budować poczucie bliskiej wspólnoty. Termin Cygan jest przecież pojęciem pejoratywnym, ma konotację negatywną nie tylko w języku polskim, także we wszystkich językach słowiańskich i innych. Oznacza przecież także oszusta, złodzieja, kłamcę. Odkąd uświadomiono sobie, iż takie pejoratywne określenie rzuca złe światło na tę społeczność, usilni zaczęto lansować na określenie własnej grupy terminu Rom.

Takie zjawisko lansowania własnego etnonimu w relacjach oficjalnych dotyczy nie tylko Cyganów. W ostatnich latach również na przykład Lapończycy walczą o to, aby ich nazywać Saam, bo to jest ich nazwa własna, a Lap jest słowem pochodzenia szwedzkiego i oznacza po prostu brudasa. Lapończycy podobnie jak Romowie, są w Skandynawii ludem pogardzanym, wiec odkąd zaczęła się kształtować ich świadomość własnej wartości, własnej kultury, usiłują wyeliminować nadaną sobie pogardliwą nazwę, lansując własną. Podobnie jest z terminem Rom. Już w latach 60. był on oficjalnie uznany w Czechosłowacji na przykład, za jedyne oficjalne określenie Cyganów. W czasach komunistycznych łatwo było takie coś zadekretować, po prostu wydano odpowiednie zarządzenie, iż w mediach nie wolno używać terminu Cygan. Inaczej wygląda sytuacja dzisiaj. Dekretem czegoś takiego już się załatwić nie da. Natomiast istnieje coś, co się nazywa presją polityczną czy tzw. polityczną poprawnością, która również zaleca stosowanie określenia Rom.

Inne elementy, wokół których Romowie konstytuują swoją tożsamość, to symbole wizualne, takie, jak flaga i hymn. W 1971 roku odbył się pierwszy cygański kongres w Londynie, powołano na nim cygańskie władze międzynarodowe, wybrano także cygańskiego prezydenta. Instytucja ta, nazwana Romani Unia, istnieje do dziś i jest oficjalnym reprezentantem Romów wobec rządów krajów, w których Romowie zamieszkują. Na tymże kongresie ogłoszono, iż hymnem cygańskim będzie opracowana muzycznie jedna z taborowych bałkańskich pieśni, której pierwsze słowa to: wędrowałem długimi drogami. Flaga romska, którą wówczas również przyjęto ma dwa pasy: górny niebieski, dolny zielony, pośrodku zaś czerwone koło, nawiązujące do flagi Indii, a także do indyjskiej czakry, symbolu wędrówki, słońca, nieskończoności.

Nawiązanie do Indii, jako cygańskiej praojczyzny, to też odwołanie się do pewnej mitologii, do zmitologizowanej historii, do praojczyzny, do której w gruncie rzeczy i my, jako Indoeuropejczycy też jakieś prawa możemy sobie rościć. Ale Cyganie opuścili Indie stosunkowo niedawno, bo około 1000 lat temu, stąd też bliskie pokrewieństwo, które wykazać można na gruncie antropologii, języka i innych. Jest ono dla Cyganów, zwłaszcza dla cygańskich liderów, bardzo ważne. Niektórzy z nich, zwłaszcza ci mniej wykształceni, występują na międzynarodowych kongresach i z zaciekłością walą pięścią w stół wołając: My chcemy wrócić do Indii! Jeśli jednak spytać takiego, dlaczego nie jedzie, przychodzi refleksja: po co tam wracać? Jak żyć w zupełnie obcym kraju? Mimo to jednak pojęcie praojczyzny coraz bardziej staje się elementem dyskursu politycznego.

Obok nazwy własnej, hymnu i flagi – politycznych symboli – Cyganie odwołują się też do języka jako elementu konstytuującego naród, jako elementu, który ten naród określa. Tu jest szczególna trudność, ponieważ Cyganie mówią bardzo różnymi dialektami, ponadto istnieją grupy, które w ogóle nie znają języka romskiego, ponieważ musieli od niego odejść w odległych stuleciach.

Cyganie w Polsce budują swoją tożsamość, opierając się na wymienionych już symbolach. Są też pewne zjawiska, które pomagają tę tożsamość umocnić, które są materialnymi wyznacznikami odrębności. I tak od 1990 roku wychodzi czasopismo “Rrom p-o Drom” czyli “Cygan na drodze”, od 1992 r. wychodzi pismo “Pheniben” czyli “Dialog” – ostatnie w języku polskim, to pierwsze ma również część w języku romani. Od przełomu lat 80. i 90. zaczynają powstawać liczne stowarzyszenia cygańskie. Najstarsze, którego jestem od wielu lat sekretarzem, powstało w Tarnowie w 1963 r. Wówczas jednak był to efekt działalności władzy administracyjnej. Stowarzyszenie Kulturalne założone zostało w celu z jednej strony kontroli społeczności cygańskiej, z drugiej zaś – dla ułatwienia Cyganom tzw. produktywizacji, włączenia się w obywatelskie ówczesne państwo socjalistyczne. Stowarzyszenia, które powstają obecnie, zakładane są przez samych Romów, przez liderów, aktywistów, inteligencję romską; często inicjowane są ze względów partykularnych – ot, kolejny przywódca chce mieć własne biuro, własną pieczątkę, własny szyld. Nic dziwnego, mamy dziś takich stowarzyszeń sporo. Większość ma charakter kulturalny, ale istnieją również takie o charakterze politycznym. Dzieje się to wszystko dzięki pomocy tych funduszy europejskich, które kierowane są ku grupom i narodom uważanym za upośledzone czy prześladowane, a do takich niewątpliwie należą Cyganie. Przecież zawsze byli grupą jeśli nie prześladowaną, to w dużym stopniu upośledzoną, żyjącą na marginesie oficjalnej społeczności, złożoną z biednych, analfabetów, nie mającą oficjalnych przedstawicielstw, nie biorącą udziału w życiu publicznym, politycznym. Nie istniały organizacje, które by ich reprezentowały. Do dziś nie mają własnych szkół, z językiem romskim, nie mają własnej literatury – przynajmniej w Polsce. Zgodnie ze standardami europejskimi uważa się więc Cyganów/Romów za grupę upośledzoną.

Ostatnimi laty Cyganie starają się z upośledzenia w jakim żyli i żyją wyjść. Propagują własną kulturę i kreują pewne zjawiska, zdarzenia, które mają tę kulturę promować. Rozwijają się inicjatywy o charakterze festiwali, przeglądów, konkursów. Od kilkunastu lat odbywa się w Gorzowie największy folklorystyczny festiwal cygański, od kilku lat organizowany jest festiwal w Ciechocinku, tematykę cygańską w swojej działalności podejmuje wiele domów kultury, muzeów. Działa bardzo aktywnie Krajowy Duszpasterz Romów, ks. Stanisław Opocki. Od 1985 r. organizuje on we własnej parafii w Łososinie Górnej coroczną pielgrzymkę cygańską, która spod kościoła parafialnego wyrusza do Sanktuarium Matki Boskiej w Limanowej. Cyganie, głównie z Polski południowej, ale nie tylko, bo także ze Słowacji czy Węgier, zbierają się około 15 września, w święto Matki Boskiej Bolesnej, aby uczestniczyć w tej pięknej pielgrzymce. Jest ona również przykładem sposobu budowy własnej tożsamości opartej na wspólnocie religijnej. Cyganie nie mają własnej religii, wyznają religię otoczenia, w Polsce są więc głównie katolikami. Na ogół zasady wiary traktują dość powierzchownie, jednak pewne elementy religijności potrafią przeżywać bardzo głęboko.

Warto jeszcze wspomnieć o tarnowskim muzeum, pierwszym na świecie muzeum, które utworzyło stałą wystawę poświęconą kulturze i historii Romów. Jest to dla Cyganów miejsce, w którym uczyć się mogą własnej kultury, a zwłaszcza własnej historii, która wszak ani nie jest przekazywana w szkole, ani której nie znajdują w szkolnych podręcznikach. Przeciętny młody Cygan wie o historii swego ludu tyle, ile dowiedzieć się może z tradycji rodzinnej. A jest to najczęściej historia zmitologizowana.

Muzeum, wraz z Centrum Kultury Romów, które także mieści się w Tarnowie, wylansowało przed kilku laty szczególnie interesujący i ważny w kontekście budowy tożsamości narodowej projekt. To Tabor Pamięci Romów – rekonstrukcja tradycyjnego, wędrownego taboru, który wyrusza z dziedzińca Muzeum Etnograficznego w Tarnowie, aby w ciągu kilku dni przemierzyć szlaki okolic Tarnowa. Celem projektu jest zachowanie pamięci o pomordowanych przez nazistów Cyganach, którzy pochowani są w zbiorowych mogiłach na terenie całej Polski. Tabor przemierza drogi w promieniu około 40 km od Tarnowa, na swoim szlaku odwiedza cztery miejsca związane z zagładą Romów. Tabor Pamięci ma również na celu integrację Romów ze społecznością nieromską, uczestniczą w nim bowiem wszyscy, którzy tylko mają na to ochotę.

Adam Bartosz

Artykuł jest skróconą i zmodyfikowaną wersją tekstu opublikowanego w piśmie “Małopolska. Regiony – regionalizmy – małe ojczyzny”, t. IV, wyd. przez Małopolski Ośrodek Dokumentacji Regionalnej, Kraków 2002. Przedruk za zgodą Autora.