Ekologia i etniczność
/.../ Rozrzucone wątki myślenia ekologicznego odnaleźć można
w kręgu wierzeń ludowych dotyczących wody i ziemi. Związane z nimi działania
sakralizacji i rytualizacji zawierają w swoich treściach i formie szereg
akcentów ochrony wody i ziemi przed wszelkiego rodzaju znieważaniem, skalaniem
czy zanieczyszczaniem przez człowieka. /.../
W wierzeniach ludu polskiego woda pojmowana była jako jeden z głównych
elementów kosmosu i przypisywano jej wypełnianie dwóch podstawowych funkcji
kultowych: oczyszczania oraz sprowadzania płodności. W pierwszym przypadku
mamy do czynienia z szerokim pojmowaniem owych właściwości oczyszczających,
jakie mógł uzyskać człowiek poprzez rytualne obmycia czy kąpiele:
oczyszczenie z grzechów i win, odrodzenie duchowe i cielesne, odzyskanie bądź
zapewnienie sobie zdrowia itd. Natomiast w odniesieniu do drugiej funkcji należy
wnieść drobne uzupełnienie. Woda sama w sobie nie była płodna, stanowiła
jednakże element umożliwiający zapłodnienie i to zarówno kontekście
antropologicznym (w stosunku do kobiety), jak też kosmicznym (w stosunku do
ziemi). Tym sposobem była ona pojmowana jako ważki czynnik narodzin wszelkich
form życia i całego dzieła stworzenia. Bardzo wyraźnie zostało to
uwidocznione w popularnym w różnych stronach Słowiańszczyzny podaniu o
stworzeniu świata przez dwa antagonistyczne bóstwa: akwatycznego Diabła
wydobywającego z dna kosmicznego oceanu garść piasku oraz niebiańskiego
Boga, który rozsypując ów piasek na powierzchni oceanu, dokonał aktu
stworzenia ziemi. Jak wynika z podanego tu opisu, zaistnienie aktu stworzenia byłoby
niemożliwe bez udziału wody. /.../
Ze sferą wody
związane są także pewne rytuały występujące w dorocznej obrzędowości
ludowej. Na pierwszym miejscu wymienić tu należy określone elementy świętowania
Sobótki czyli Nocy Świętojańskiej. Owa przełomowa noc równowagi czasu uważana
była za święto wody i ognia. Szczególną formę stosowanej wówczas
magicznej ablucji życzeniowej stanowiły wianki „puszczane” na fale wód
przez młode dziewczęta. Jeszcze innym
elementem obchodu tego święta były ogniska rozpalane nad brzegami wód. Pełniły
one religijno-magiczne funkcje oczyszczania wód od wszelkich skalań, jakim
ulegały w ciągu minionego roku, miały wypędzać z ich głębin zamieszkujące
tam szkodliwe dla ludzi istoty demoniczne, by odtąd można było zażywać kąpieli
bez lęku utopienia. Dodać tu należy, iż do rytuału Nocy Świętojańskiej
należało również wygaszanie starego i zapalanie nowego ognia w domostwach.
Była to również swoista forma oczyszczenia ognia domowego od skalań i
zanieczyszczeń, jakich doznał w minionym okresie. /.../ Pewną pozostałością
dawnego rytuału akwatycznego jest śmigus-dyngus stanowiący aktualnie element
zabawowy obrzędowości wielkanocnej, dość powszechny zarówno na wsi, jak i w
kulturze miejskiej. Niegdyś był to magiczny akt ablucji życzeniowej, której
zasadniczym celem było zabezpieczenie niezbędnej ilości opadów na pola
przynależne do osady oblanej. Dodać tu należy, iż życzenia owe składane były
jedynie w okresie wiosennym, czyli u progu cyklu wegetacji roślinnej. Podobne
obrzędy stosowano dla przerwania długotrwałej suszy i sprowadzania deszczu.
Wyprowadzano wówczas na pole młodą dziewczynę odzianą jedynie w słomiany
chochoł i wylewano na nią kilka wiader wody. Zastosowana tu czynność
rytualnej ablucji kobiety wpłynąć miała na ściągnięcie opadów deszczu i
spowodowanie płodności gleby.
Do rudymentarnych już form kultowego stosunku mieszkańca wsi
polskiej do wody i ognia zaliczyć należy m.in. zwyczaj niewygaszania ognia
domowego na noc, tabu znieważania ognia (np. poprzez splunięcie do niego) czy
wody (np. poprzez oddanie moczu do rzeki czy strumienia), zwyczaj wrzucania
srebrnej monety do pierwszej kąpieli niemowlęcia itd. Do rzędu tych zjawisk
zaliczyć również należy około 20 zachowanych jeszcze kapliczek krynicznych,
głównie w południowo-wschodnich regionach Polski. Z kolei w polskim
katolicyzmie ludowym rozwinęły się takie formy ablucji kultowej jak poświęcanie.
Zalazły one zastosowanie nie tylko wobec ludzi, ale również wobec domostwa,
pomieszczeń gospodarczych, komory, łoża małżeńskiego, obejścia, bydła i
drobiu, pól, łąk, jadła itd. Wiele z tych czynności praktykuje się po dzień
dzisiejszy, znalazły one swoje uzasadnienie także w liturgii Kościoła
domowego.
Podobnie jak wodzie, tak i ziemi przypisywana była w naszej
kulturze ludowej funkcja płodności. Z tą wszakże różnicą, iż płodność
ziemi posiadała znacznie szerszy zakres. Była to bowiem płodność wynikająca
z samej istoty ziemi jako „matki rodzącej roślinność”. Ziemia była więc
pojmowana jako płodny i owocny element kosmosu, zawierający w sobie pewną
energię witalną. To właśnie płody ziemi od niepamiętnych czasów stanowiły
podstawę egzystencji gatunku ludzkiego. Tak rozumiana natura ziemi budzić mogła
u ludzi odczucia emocjonalnych z nią więzi oraz wynikającą stąd potrzebę
jej ochrony i ustanowienia związanych z tym określonych zasad postępowania.
Dość szczególnym wyrazem tego poglądu jest interesujący mit przekazany -
według zapisu K. Moszyńskiego – przez A. Gieysztora: „Na
wiosnę grzech bić ziemię; jest brzemienna na wiosnę, wypuszcza płód: żyto,
kwiaty, wszelką trawę. Stąd zakazy – zwykle do Zwiastowania [...] –
wbijania kołków, grodzenia, orania, a i potem nie zezwala się dzieciom bicia
ziemi kijem i rwania trawy; upadek człowieka na ziemię wymaga prośby o
przebaczenie, podobnie splunięcie. Przebija w tym szczególny szacunek dla
zawartych tu mocy”. /.../
Ziemia jako „matka rodząca roślinność” oraz jako
„matka-rodzicielka ludzi” stanowiła siedlisko żeńskiej mocy witalnej i
tym samym podlegała utożsamianiu z kobietą. Na tym też podłożu
antropomorficznego sakralizowania ziemi kształtowało się myślenie o zgodności
pojęć „urodzajnej gleby” i „płodnej kobiety”,
„bruzdy ornej” i „kobiety” czy pojmowanie orki jako aktu płciowego
wobec ziemi. Płodność ziemi posiadała charakter cykliczny, którego rytm
czasowy odmierzał księżyc. Związek między ziemią a księżycem ukazywała
m.in. magiczna czynność toczenia po ziemi jaja (będącego symbolem księżyca)
i powtarzania przy tym następującej formuły: „...żeby była pełna”. W
czynności tej zawarty został symboliczny akt zapładniania ziemi poprzez
przelanie na nią szczególnych mocy księżyca za pośrednictwem jego symbolu
– jaja. W zapiskach folklorystycznych odnajdujemy wzmianki o innych jeszcze
czynnościach magicznych dokonywanych wczesną wiosną dla wsparcia sił
witalnych ziemi, np. taczanie się po polach dojrzałych i dorodnych niewiast w
celu przekazania części swej mocy wyczerpanej rodzeniem ziemi czy zakopywanie
chleba, jaj, kur bądź resztek święconego w ofierze składanej ziemi.
Ziemi – podobnie zresztą jak wodzie – przypisany był
określony krąg wyobrażeń demonicznych. Pozostawały one w ścisłym związku
z poszczególnymi sferami świata przyrody (pola, lasy, góry), stanowiły ich
personifikację i spełniały wobec nich rolę opiekuńczą. Przegląd tych
wyobrażeń rozpoczynamy od południc (przedpołudnic, żytnich matek). Były to
demony pojawiające się cyklicznie na polach od kwitnienia zbóż do żniw.
Zamieszkiwały wówczas na miedzach i strzegły upraw zbożowych przed wszelkim
niszczycielskim działaniem ze strony ludzi czy zwierząt. Szczególnie
niebezpieczne były dla dzieci bawiących się w łanach zbóż oraz dla żeńców
pracujących na polach w południe. Mogły zsyłać na nich niemoc, bóle głowy
i wiele innych dolegliwości. Po sprzęcie zbóż odchodzić miały w podziemne
pieczary i groty, gdzie zapadały w długi jesienno-zimowy sen. Wyobrażano je
sobie pod postacią kobiet w białych szatach. Z kolei w lasach znajdować się
miały siedziby takich istot demonologicznych, jak: leśni, leśniki, dziady leśne,
gajowiki, borowce itp. Posiadały one związek genetyczny z duszami ludzi zmarłych
nagłą śmiercią w gęstwinach leśnych. Domeną działania tych demonów była
opieka nad zwierzyną, roślinnością i runem leśnym. Wobec ludzi zaś mogły
być zarówno złośliwe (straszyły, wodziły po manowcach leśnych), jak i
pomocne (wskazywały drogi zabłąkanym wędrowcom). Przypisywano im zarówno
postacie antropomorficzne (starca z długą siwą brodą czy bliżej nieokreślonego
mężczyzny), jak i zoomorficzne (czarnego ptaka, sowy, wilka, dzika,
psa). /.../
Rekapitulując przedstawione rozważania, można stwierdzić,
iż polskie wierzenia ludowe poprzez swój animistyczny i magiczny charakter
zawierają w swoich treściach podmiotowe traktowanie natury. Tym samym specyfiką
– ukształtowanego na tej kanwie – światopoglądu ludowego jest stosunkowo
nikły stopień jego werbalizacji, a zarysowana w nim wizja świata i człowieka
przejawia się przede wszystkim w życiu codziennym – w formułach magicznych,
przysłowiach, podaniach i legendach, zwyczajach i rytuałach. Funkcja takiej
wizji świata nie zawężała się
do dostarczenia obrazu kosmosu czy wyjaśniania problemów związanych z
obserwacją otaczającej człowieka rzeczywistości przyrodniczej i społecznej.
Była to natomiast wizja zapewniająca poczucie oczywistości i jasności świata
oraz świadomość sensowności podejmowanych przez ludzi działań. Dzięki
temu człowiek uzyskiwał przeświadczenie, iż jest integralnym elementem
rzeczywistości. Odpowiadając natomiast na postawione na początku moich
refleksji pytanie, można przyjąć, iż wątki myślenia ekologicznego w
polskich wierzeniach ludowych są o wiele bogatsze niż w świadomości
postmodernistycznego człowieka schyłku XX wieku.
Leonard Józef Pełka
(artykuł pochodzi z pracy zbiorowej „Religia a ruchy ekofilozoficzne” (j.w.). Skróty pochodzą od redakcji „Z.”. Dr Leonard J. Pełka jest kierownikiem Zespołu Antropologii Kulturowej Instytutu Humanistycznego Fundacji im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, autorem prac „U stóp słowiańskiego Parnasu”, „Śladami pierwotnych wierzeń”, „Polski rok obrzędowy”, „Polska demonologia ludowa” i „Rytuały-obrzędy-święta” oraz licznych artykułów naukowych. Przedruk za zgodą Autora)