Ekologia i etniczność
6 i 7
lipca we frankońskiej miejscowości Breitenguessbach na seminarium pod tytułem
„Ekolodzy i obrońcy ojczyzny w jednej łodzi” spotkali się działacze
Niezależnych Ekologów Niemiec i przedstawiciele różnych organizacji
patriotycznych i federalistycznych. Celem konferencji było wstępne
poznanie się uczestników i rozpoczęcie dyskusji o możliwej współpracy.
Referat
otwierający konferencję wygłosił rzecznik prasowy NEN Heinz-Siegfried
Strelow, który rozwodził się nad koniecznością łączenia się ekologów,
regionalistów i „nie-skrajnie prawicowych” patriotów. Obydwie postawy
teoretyczne, tj. ekologia i patriotyzm, według Strelowa wywodzą się z tego
samego stanowiska, mianowicie z afirmacji naturalnej (będącej efektem procesów
biologicznych lub ewolucji tradycji kulturowej) różnorodności przyrodniczej i
kulturowej, i – co za tym idzie – z uznania organicznego porządku społecznego,
który najlepiej wyrażany jest poprzez decentralizację, idee pomocniczości
(załatwianie na wyższym szczeblu tylko tego, co nie może być sprawnie
zrobione na niższym) i etnicznie umotywowany federalizm, przy czym ten ostatni
nie ma nic wspólnego z „klasycznymi prawicowymi paradygmatami nacjonalizmu państwowego
i idei imperialnej”.
Dlatego
zdaniem Strelowa należy przeciwstawiać zarówno prawicowym jak i lewicowym
formom ujednolicania porządku społecznego (ustroju, gospodarki, kultury itp.).
Wiara w nieograniczony postęp i wzrost gospodarczy spowodowała obecne
katastrofy ekologiczne, zaś utopia „wyzwolenia od ograniczeń natury”
zniszczyła barwną obfitość historycznie powstałych języków, dialektów,
tradycji kulturalnych i form życia wspólnotowego, które zastąpiła smutna i
przygnębiająca jałowość „wielokulturowego” miasta. Dążenie do
stworzenia cywilizacji kosmopolitycznej jest według Strelowa pochodną tej
samej postawy, która traktuje naturę jak mechanizm i jak mechanizm rozkłada ją
na części i nie rozumie zależności między nimi. Jest także pochodną dążenia,
żeby przez polityczny centralizm „gwoli postępu” wtłoczyć wszystko w
standartowe, jednolite ramy. Aby można było przynajmniej częściowo zahamować
ataki zwolenników destruktywnych
„konieczności dziejowych”, potrzebna jest „jedność ekologów i obrońców
ojczyzny”.
W drugim
referacie Klaus Laske ze Związku Saksońskiego omawiał historię powstania
jego patriotycznej organizacji, działającej w Niemczech Środkowych, przy
pomocy obrazowo przedstawionej dygresji na temat historii tych ziem
uwidocznił specyficzną sytuację swojej organizacji i postawił na
koniec pytanie: czy żelazna kurtyna między obydwoma, niegdyś oddzielonymi od
siebie częściami Niemiec, już naprawdę znikła i czy przyjęcie rozwiązań
typowych dla zachodniego kapitalizmu przyniesie Republice Saksonii rzeczywiście
wyłącznie same korzyści.
„Federalistyczne
szanse po zjednoczeniu” były tematem następnego wystąpienia, którego
autorem był przewodniczący Partii Bawarskiej Hubert Dorn. Ostrzegał on, w
obliczu przemian w Związku Radzieckim, Słowenii i Chorwacji, przed popadaniem
w przedwczesną „euforię regionalistyczną”, jako że w Niemczech sytuacja
jest całkiem inna, gdyż Republika Federalna Niemiec – w przeciwieństwie do
przywołanych zjawisk – podąża w kierunku odwrotnym – „ku
centralistycznemu i jednolitemu państwu”. Szef Partii Bawarskiej wyraził
pogląd, że trzeba się energicznie włączyć w dyskusję o nowej konstytucji,
aby w jej zapisach zagwarantować rozwiązaniom ekologicznym i
decentralistycznym silne podstawy legislacyjne. Przede wszystkim należy usunąć
zapis, iż „prawo federalne znosi prawo regionalne (landowe)”. Ustawa
Zasadnicza powinna być zmodyfikowana tak, by gwarantowała – jak konstytucje
prawdziwych federacji – możliwość dobrowolnego akcesu i występowania z
niej. /.../
Seminarium
zakończyło się dyskusją, w której oprócz przedstawicieli w/w ugrupowań
wzięli udział także przewodniczący Związku Frankońskiego Uwe Meenen,
wydawca Siegfried Bublies (czasopismo „Wir Selbst”) i były przewodniczący
Dolnosaksońskiej Partii Krajowej Helmut Schmidt-Harries.
(za DESG-Inform 8-9/1991)
Niezależni
Ekolodzy Niemiec są na ogół klasyfikowani jako ruch konserwatywny. Także my
sami czasami określamy się tym mianem. Wymaga ono jednak doprecyzowania po to,
by nasze ugrupowanie nie było mylone z inicjatywami, których konserwatyzm ma
zupełnie odmienny sens:
1.
Uznajemy siebie za konserwatystów względem natury. Konserwatyzm względem
natury jest pojęciem stworzonym przez dr Herberta Gruhla. Pojęcie to oddaje
dobrze nasze główne założenie: dobra kondycja natury musi być traktowana
jako społeczny priorytet. Poza tym uznajemy się za konserwatystów, gdyż uważamy,
że tradycyjne wartości oraz dorobek językowy i kulturowy wszystkich narodów,
ludów, krajów i okolic są godne zachowania. Jesteśmy ponadto konserwatywni
propagując etykę szacunku wobec wszelkiego życia. Taki rodzaj konserwatyzmu,
który opiera się przede wszystkim na wierze we wzrost gospodarczy i postęp
technologiczny jest nie do pogodzenia z powyższymi założeniami.
2.
Określamy się jako ludzie przywiązani do ojczyzny i jako osoby kochające
nasz kraj z jego przyrodniczą i historyczno-kulturową różnorodnością.
Dlatego popieramy federalizm jako organiczną formę organizacji państwa i społeczeństwa.
Z naszym uznaniem spotyka się także rozwijający się bioregionalizm, gdyż
jest to taka forma polityki ekologicznej, którą możemy uznać za bliską
naszym zasadom. Odrzucamy natomiast nacjonalizm jako typową ideologię ery
przemysłowej, która prowadzi do centralizmu, manii wyższości i ciągot
mocarstwowych, technokratycznego ujednolicenia itp. Dlatego jest on, podobnie
jak i siły będące jego nośnikami, niemożliwy do pogodzenia z naszymi
przekonaniami.
(za DESG-Inform 12/1995; tłum.
Bogdan Rink)
Wspólnota
Robocza – Niezależni Ekologowie Niemiec zajmuje pozycję prawoskrzydłową w
niemieckim ruchu ekologicznym. /.../ Organem
NEN jest kwartalnik „ÖKOLOGIE. Zeitschrift für Natur- und Heimatschutz”
(EKOLOGIA. Czasopismo poświęcone ochronie przyrody i ojczyzny).
W
artykule programowym opublikowanym w nr 3/1991 pisma Heinz-Siegfried Strelow
wyjaśnia filozofię eko-konserwatyzmu. Konserwatywni ekologowie są sceptyczni
wobec wielkich, ujednolicających struktur państwowych, gospodarczych i społecznych.
Odrzucają również projekty „wielokulturowego społeczeństwa” i związaną
z nimi wizję jednolitego światowego porządku gospodarczego, czyli globalnego
społeczeństwa konsumentów mającego „jednej ludzkości” z „jednym językiem”
otwierać przy pomocy karty kredytowej górę Sezam wiecznego szczęścia.
Ekolodzy, federaliści i patrioci muszą razem występować przeciwko
umasowieniu, kultowi techniki, wzrostu gospodarczego i przemysłu, przeciwko
centralizmowi, wierze w postęp i możliwość poprawiania świata. Konserwatyzm
oznacza odrzucenie utopijnych projektów społecznych i opowiedzenie się za
polityka opartą na doświadczeniu życiowym i obserwacji natury. Nie tylko
przyroda, ale również ludzkie środowisko i ludzki ład godne są ochrony i
obrony. Tradycje nawarstwiane w procesie organicznego rośnięcia, języki, bliższe
naturze obyczaje i formy gospodarcze leżą na sercu konserwatywnym ekologom.
Dlatego nie akceptują np. niwelatorskiego federalizmu rodem z Brukseli,
stworzonego przez biurokratów i technokratów przy desce kreślarskiej. Chcą
natomiast społeczeństwa opartego na decentralizmie, organicznym uczłonkowieniu
i subsydiarności, chcą polityki szanującej odmienność i różnorodność.
/.../
Konserwatywni
ekologowie opowiadają się natomiast za zachowaniem kolorowej różnorodności
życia a przeciw euforii niszczenia i „przebudowywania”, przeciw państwowemu
i kulturalnemu egalitaryzmowi. 200 lat „postępu” przyniosło jedynie klęski
i katastrofy. Nie tylko przyroda ale i sfera socjalnokulturowa musi być
chroniona przed postępowcami. Trzeba porzucić fałszywą wizję człowieka
stworzoną przez modernistów i odwołać się do właściwej antropologii.
/.../ Psychiatra Jurgen Zutt definiuje człowieka jako „istotę zamieszkującą”,
co oznacza, że nie jest on zagubiony w kosmosie, lecz potrzebuje miejsca, do którego
przynależy, gdzie jest w domu, gdzie ma swoją ojczyznę. Kto więc działa
ekologicznie? Kosmopolita, który chce stworzyć pozbawionego korzeni
„nowego” człowieka, nigdzie i wszędzie znajdującego ojczyznę i bezpieczeństwo?
Czy konserwatysta, który akceptuje zasadniczy fakt antropologiczny, że człowiek
widziany z perspektywy biologicznej jest istotą posiadającą ojczyznę?
Istnieje
nierozerwalny związek pomiędzy współczesnym wielkomiejskim życiem i
oderwaniem od natury, brakiem ojczyzny a wypływającymi ze zniszczenia więzi
próbami stworzenia zastępczych ojczyzn („klasy”, „grupy społeczne”
itd.). Jedną z takich namiastek ojczyzny jest nacjonalizm, ucieczka w kolektyw,
w którym ktoś czuje się silny i bezpieczny. Ale i to jest objawem choroby
wynikającej z „przerwania tradycji” (Konrad Lorenz), z porzucenia
prawdziwej ojczyzny, której cisza i uduchowienie nie pasują do hałaśliwego
zgiełku nacjonalizmu.
Konserwatywni
ekologowie reprezentują myślenie organiczne, widzą człowieka we wszystkich
jego wymiarach: jako część przyrody; jako członka rodziny, gdzie jednostka
łączy się z przodkami i potomkami, a równocześnie doświadcza rośnięcia,
stawania się i przemijania; jako mieszkańca ojczyzny (Heimat), gdzie tworzy się
więź z naturą i ludzką wspólnotą tego samego języka i tradycji; jako członka
narodu należącego do pewnego kręgu kulturalnego i wreszcie jako członka
globalnej wspólnoty ludzkiej, rozumianej jednak nie na sposób kosmopolityczny,
lecz jako całość złożoną z narodów, grup etnicznych, rodzin i jednostek,
jako kosmos, który istnieje tylko dzięki istnieniu tych członków i w którym
dzięki jego różnorodności jednostki mogą znaleźć dla siebie niszę, aby móc
w niej żyć i wzrastać duchowo.
(na podstawie pisma „Stańczyk” nr 1/1993 opracował Jarosław
Tomasiewicz. Pierwodruk w „Zielone Brygady-pismo ekologów” nr 6/1993)