Ekologia i etniczność
Rzeczywista
ochrona przyrody wymaga bardziej konkretnych podstaw niż abstrakcyjne punkty
odniesienia, jak „świat”, „planeta”, „wszelkie życie”. Nie na
darmo mówi się, że kto kocha wszystkich - naprawdę nie kocha nikogo, kto zna
się na wszystkim - nie zna się na niczym. Najpopularniejszą wśród obrońców
przyrody – choć często w praktyce lekceważoną – zasadą jest „myśl
globalnie, działaj lokalnie”. Nic w tym dziwnego, bowiem rdzeń terminu
ekologia – oikos oznacza dom, gospodarstwo domowe, dlatego też zasadnym jest
traktowanie jej jako pielęgnacji terytorium, w którym ludzkie siedliska są
osadzone.
Terytorium
tym jest zaś ojczyzna, konkretna, swojska, namacalna wręcz przestrzeń
naznaczona specyficznym i niepowtarzalnym genius
loci – duchem miejsca. Takie pojmowanie ochrony przyrody nie oznacza
ekologicznego egoizmu i ratowania ojczystego ekosystemu kosztem innych miejsc na
ziemi. Wiadomo przecież, że przyroda to układ wzajemnych zależności, którego
destrukcja w jakimkolwiek miejscu osłabia kondycję całości (przyroda nie zna
granic!). Takie stanowisko oznacza natomiast dostrzeżenie wagi przywiązania do
ojczystej ziemi w dziele ochrony środowiska oraz zrozumienie, że skutecznie
dbać o przyrodę mogą tylko mieszkańcy danego regionu, zżyte z nim, czujące
więź z okolicą społeczności, związane z danym terytorium poprzez kulturowe
zakorzenienie.
Ów związek jest coraz powszechniej zauważany.
Konrad Waloszczyk w książce „Planeta nie tylko ludzi” pisze o takim
pojmowaniu ekologii: „Pojęcie ‘środowiska ludzkiego’ wykracza poza zakres
środowiska przyrodniczego.
Zawiera nie tylko komponenty przyrodnicze, ale także kulturowe, takie
jak ochrona zabytków, kultury materialnej czy zwłaszcza folkloru”.
Synteza ekologii i patriotyzmu jest zrozumiała sama przez się: autentycznie można
bronić tylko tego, z czym się jest związanym emocjonalnie
(ojczyzna), zaś
przyroda stanowi
integralną część ojczystego dziedzictwa, zatem trudno wyobrazić sobie aby
patriota niszczył ekosystem umiłowanej ziemi.
Przyroda
stanowi tak samo istotny składnik ojczyzny, jak tradycja czy etos kulturowy, to
m.in. ona decyduje o wyjątkowości, niepowtarzalności wśród innych miejsc.
Dlatego zasługuje na troskliwą opiekę: tylko barbarzyńcy potrafią niszczyć
groby czy zabytki, niwelować zbiorową pamięć. I tylko barbarzyńcy potrafią
bezmyślnie wycinać drzewa, zmieniać bieg rzek, kruszyć skały, zabudowywać
szczyty gór i zrównywać pagórki bez rzeczywistej potrzeby. Każde takie działanie
nie umotywowane absolutną koniecznością (a nie jest nią polepszanie wskaźników
wzrostu gospodarczego itp. fetysze naszej epoki) to cios wymierzony ojczyźnie.
Nie
niszczy się ziemi, którą się zamieszkuje, podobnie jak nie dewastuje się własnego
domu. Przyroda jest ważnym elementem tożsamości kulturowej, zajmuje istotne
miejsce w zbiorowej świadomości mieszkańców, w zmitologizowanym obrazie
ojczyzny noszonym w ich sercach. Krajobraz, przyroda są miejscem szczególnym:
tu spoczywają prochy przodków, tutaj toczyli oni swoje życie. Wśród tych
samych pagórków, lasów, pól, łąk i rzek
pracowali, kochali się, wspominali przeszłość i planowali dzień
jutrzejszy. Yi-Fu Tuan w swej pięknej książce „Przestrzeń i miejsce”
pisał: „Pejzaż jest uwidocznieniem historii osobistej /.../. W krajobrazie
widzi on [człowiek – R.O.] zapisaną
/.../ historię życia i czynów nieśmiertelnych istot, których sam jest następcą
i którym oddaje cześć.
Cały krajobraz jest jego drzewem
genealogicznym”.
Stosunek do przyrody wydaje się miarą przywiązania
do ojczyzny, szacunku dla niej, zakorzenienia w krajobrazie i zamieszkującej go
wspólnocie. Niszcząc środowisko czy choćby przyglądając się bezczynnie
takiemu procederowi człowiek uczestniczy w procesie okaleczania swojego
jestestwa, bo ten konkretny krajobraz ukształtował jego osobowość. Philippe
Saint Marc w pracy „Przyroda dla człowieka”
zauważył nader trafnie: „Okaleczając
krajobrazy, w których przyroda zespalała
się z kulturą, wykreśla on swą przeszłość, kruszy i rozmywa swą osobowość
narodową, regionalną i lokalną”. I w kontekście tych słów nader
trafne wydaje się hasło Niezależnych Ekologów Niemiec: „Ekolodzy i obrońcy
ojczyzn płyną w jednej łodzi”, obrazujące konieczność jedności środowisk
ekologicznych i patriotycznych, wspólnotę ich celów.
Remigiusz Okraska
(artykuł pierwotnie ukazał się w warszawskim piśmie studenckim „Reakcja”nr 2(31), 10.11.1999 pt. „Ekopatriotyzm”)